poniedziałek, 2 grudnia 2013

Poza zasięgiem


Ze starego bloga.
~


Zasięg...

Tracisz go, tracisz zasięg z rzeczywistością. Odcinasz się od niej już całkiem i rządasz, by wpuszczono cię to twojego własnego świata, tak dawno zamkniętego na klucz i pozostawionego na całkowite zapomnienie. Uciekasz od przeciętności, zostawiasz za sobą zwykłych ludzi i zwykłą rzeczywistosć.

Rzeczywistość...

W niej nie istniejesz. W niej jesteś tylko wspomnieniem człowieka żyjącego. W niej nie całujesz ukochanych warg swojego brata, w niej nie pragniesz czuć jego oddechu na swej rozpalonej skórze,  w niej nie kochasz go tak, jak nie powinieneś. Bo w niej nie żyjesz.

Obsesja...

Na jego punkcie. Zaprzeczasz, mówisz, że to po prostu brat. Brat, nic więcej... Twierdzisz, że to byłoby chore. Ale mówiąc to, zaprzeczasz również sobie samemu.

Choroba...

On jest twoją chorobą. Nieuleczalną, uciążliwą chorobą, z którą niestety musisz nauczyć się żyć. Na tę chorobę nie ma lekarstwa. Jest groźna. Groźniejsza od innych chorób, bowiem atakuje każdą część twego ciała, pożera cię od wewnątrz, spala nadzieję, która tli się gdzieś na dnie wspomnienia twojego serca. Uderza w sam środek niekompletnego, bezużytecznego zbiornika na uczucia. Koszmarny obraz samotnego, opuszczonego człowieka pojawia ci się na moment przed oczyma. Dostrzegasz w owej postaci fragment ciebie samego. Piekielne spojrzenie, dogłębnie przeszywające nawet twoje własne odbicie w lustrze.

Agonia...

To w niej żyjesz. Agonia kłamstw, nieznaczących słów rzuconych gdzieś w daleką przestrzeń. Agonia bezsilności, miłości, pragnień... Agonia pochłaniająca człowieka w całości, razem z tak silnie ukrywanymi uczuciami, pochłaniająca całe nędzne ludzkie życie. To smutne, ale to dotyczy ciebie. Przegrałeś swoje życie. Konasz.

Obojętność...

Ta rażąca w twoje oczy, niczym światła reflektorów na tak dawno opuszczonej przez was scenie, obojętność ze strony innych ludzi, którzy tak naprawdę nie mają o niczym, o TYM, pojęcia. Nie możesz ich przecież wcale za to winić, nie powinieneś. Ale jednak ich nienawidzisz. Nienawidzisz ich, bo nic nie wiedzą. Bez sensu? Być może...

Bluźnierstwo...

Nieludzkie odruchy, gdy całujesz i pieścisz swojego brata, to uczucie podniecenia, że wiesz, że ta bliskość jest zakazana, że to CHŁOPAK, że to BRAT, że to BLIŹNIAK, że to BILL. Ta bliskość była zakazana. Ta bliskość była bluźnierstwem. A wy porównywaliście to do miłości.

Zasady...

Nie ma nic złego w ich łamaniu, skoro robisz to dla tego, który jest od nich o wiele ważniejszy. Darzysz go miłością nader niemoralną. Brudną.

Ból...

Ciągły pulsujący ból skupiony w jednym ważnym miejscu towarzyszy od początku waszemu zakazanemu układowi. Wbrew pozorom ból nie jest zły. Ból jest dobry. Ból to jedyne dobro, które was spotkało.

Tajemnica...

Dlaczego jej nie ujawnisz? Dlaczego nie zdradzisz prawdziwego powodu rozpadu zespołu?
I tak wszyscy wiedzą. On wie. Ty wiesz. Wy wiecie. A wy jesteśce wszystkim. Chciałbyś, naprawdę chciałbyś powiedzieć wielu osobom prawdę. Sądzisz, że i tak to by nic nie zmieniło, zespołu nadal by nie było, a tobie obojętne jest to, czy trafisz za kratki, czy nie. Mimo to przed twymi oczyma pojawia ci się nieskazitelnie biała tabliczka z piekielnie czerwonym napisem ostrzegającym " Nie mów za dużo ".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz