czwartek, 11 września 2014

1. Sąsiad

Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na szczere opinie!
PS akapity mi się usuwają, nie mam pojęcia, dlaczego.


Spojrzałem w lustro ostatni raz. Genialnie! Poprawiłem jeszcze dłonią fryzurę i ruszyłem do mieszkania, które wcześniej wskazał mi mój nowy sąsiad.
Zapukałem. Raz. Drugi. Trzeci.
Cisza.
Zmieszałem się. Co, jeśli zapomniał i gdzieś poszedł? Albo się rozmyślił? A może pomyliłem mieszkania, albo...
Moje wątpliwości rozwiał szczęk przekręcanego zamka w drzwiach, a po chwili w progu stanął Tom, na którego widok rozwarłem szeroko usta i wybałuszyłem oczy; z pewnością można by mnie było porównać właśnie do ryby wyjętej z wody. Matko... On nie miał na sobie koszulki! Bill, nie zapominaj, jak się oddycha!
Nie mogłem oderwać wzroku od jego umięśnionego torsu. Stałbym tak pewnie do świtu, gdyby chłopak się nie odezwał, wyrywając mnie wreszcie z transu.
- Wybacz, że jestem taki obnażony, ale nie zdążyłem się ubrać - zaśmiał się. Odwrócił się i gestem dłoni zaprosił mnie do środka, więc lekko zmieszany poszedłem za nim. Już na progu przywitał mnie zapach kokosu unoszący się w powietrzu, na co uśmiechnąłem się lekko pod nosem. Uwielbiam ten zapach!
- Czego się napijesz? Herbaty, kawy, piwa, wina? - spytał z uśmiechem i jakby nadzieją na twarzy, że wybiorę coś z alkoholem. I bez wahania wybrałbym wino, gdyby nie fakt, że widzę tego kolesia po raz pierwszy w życiu. Co, jeśli mnie zgwałci?! Albo ukradnie klucze do mojego nowego mieszkania i mnie okradnie? W sumie nie wyglądał na kogoś takiego, ale pozory mogą mylić, prawda?
- Na razie poproszę kawę.
- Już się robi. Usiądź w salonie, za chwilę wracam.
Człowieku, skąd ja mam wiedzieć, gdzie ty masz salon?! Może mieszkanie nie było jakieś spore, jednak spośród czterech drzwi będę musiał odnaleźć nieszczęsny salon. Co, jeśli otwierając pokolei wszystkie drzwi, w którymś pomieszczeniu natknę się na coś, na co nie powinienem? Na przykład na zawinięte w dywan ciała w zaawansowanym rozkładzie?!
Bill, nie dramatyzuj.
Otworzyłem pierwsze drzwi. Składzik, ani śladu martwych ciał. Drugie; łazienka. Miał lustro większe od mojego! To nie fair! Oburzony podszedłem do trzecich drzwi, gdzie odnalazłem sypialnię z jednym łóżkiem małżeńskim. Zmierzyłem do ostatnich drzwi, które były odrobinę uchylone. Pchnąłem je delikatnie i przystanąłem w progu, badając pokój z zachwytem. Salon był przepięknie urządzony, w stonowanych kolorach. Panele były koloru dębowego brązu, na których spoczywał jasny szaro-biały puchaty dywan. Na jego środku stał lustrzany stolik, a na nim wazon ze sztucznymi kwiatami. Na ścianach widniały abstrakcyjne obrazy, w rogu pokoju dostrzegłem spory barek, cały zapełniony. Ciemniejszy o kilka odcieni szarości narożnik stał przy stole, na przeciwko, na nieskazitelnie białej ścianie wisiał sześćdziesięcio-calowy telewizor. Usiadłem na niesamowicie wygodnej kanapie akurat w momencie, w którym Tom pojawił się w drzwiach z tacą, na której stały dwie parujące kawy i talerz kilku rodzajów ciast. Spojrzałem na niego zdumiony, gdy usiadł obok mnie.
- Sam robiłeś?
- Tak, odkąd  wyprowadził się mój współlokator mam naprawdę sporo czasu i potrafię się cholernie nudzić - odparł z lekko przygnębioną miną, ale po chwili znów powrócił na jego twarz ten olśniewający uśmiech. Zaraz się rozpłynę! - No! - Klasnął w dłonie. - Częstuj się.
Chętnie wziąłem kawałek najprzyjemniej wyglądającego ciasta; przekładane kremem kakakowym, z wierzchu polane czekoladową polewą i posypane kokosem. Niebo w gębie!
- Wspaniale pieczesz - pochwaliłem, z zachwytem pochłaniając kolejny kawałek. Upiłem łyk kawy z porcelanowej filiżanki, mierząc wzrokiem Toma.
- To nie wszystko, co potrafię - rzucił, ukazując białe, proste zęby. Zaciekawiony podchwyciłem temat.
- Tak? A co jeszcze potrafisz? - Na pewno doprowadzać mnie do obłędu tym swoim czekoladowym spojrzeniem... Zaraz naprawdę się rozpłynę, cholera!
- Później ci pokażę. - Puścił mi oczko. Matko, dlaczego to tak dwuznacznie zabrzmiało?!
Nie wiem, ile siedzieliśmy w tym salonie, rozmawiając i zajadając się rozmaitymi ciastami, ale ten czas mijał mi cholernie przyjemnie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się śmiałem; praktycznie co trzy minuty prawie dusiłem się ze śmiechu! Za oknem powoli robiło się ciemno, jednak to mnie nie obchodziło - przecież i tak nie miałbym nic do roboty w domu, a tak przynajmniej zacieśniam więzi z nowym sąsiadem. Cholera, jaki on jest przystojny! Tom, mógłbym z tobą zacieśniać nie tylko sąsiedzkie więzi... Bill, skończ, bo zaraz się na niego rzucisz!
- Poczekaj chwilę - powiedział, gdy nastała krótka chwila ciszy. Wstał i podszedł do ogromnego barku, wyciągając z niego czerwone wino i dwie lampki. Z szerokim uśmiechem wrócił na kanapę, a ja chętnie wziąłem od niego lampkę mojego ulubionego alkoholu, od razu upijając spory łyk.
- No, nie tak zachłannie - zaśmiał się, na co uśmiechnąłem się zaczepnie, biorąc kolejny łyk. Usadowiłem się wygodniej na kanapie, nieświadomie przybliżając się do Toma.
- Tom?
- Tak?
- Dlaczego tak właściwie twój przyjaciel się wyprowadził?
Chrząknął nerwowo.
- Właściwie to... - zatrzymał się na chwilę, jakby upewniał się, że go słucham. No przecież słucham, no! - Zerwał ze mną.
Biedny Tommy... Zaraz, co?! Zerwał z nim?! Czyli że... Tak, tak, tak! Nie wiem, jak idiotycznie musiałem wyglądać uśmiechając się od ucha do ucha zaraz po ogłoszeniu przez buszmena, że ktoś z nim zerwał. Co najmniej tak, jakbym się z niego nabijał! Co to, to nie!
- Aha - powiedziałem tylko, próbując opanować szeroki uśmiech pchający mi się na usta. Co on sobie pomyśli!? Błagam, powiedzcie, że jestem w jego typie! - Jesteś gejem? - wypaliłem zupełnie tak, jakby to było najnormalniejsze pytanie na świecie. W sumie było.
Zaśmiał się. Znowu się tak słodko zaśmiał, że mógłbym się rozpłynąć, przysięgam! Tom, niech cię szlag...
- Nie, jestem biseksualny. Ale tak, podobasz mi się, jeśli to masz na myśli - rzucił, puszczając mi oczko, a ja prawie umarłem. Podobam mu się! Zaraz zemdleję!
- ...Aha. - Tak, Bill, bardzo inteligentna odpowiedź. Cóż, jesteś taaaki wygadany! - Otworzysz okno? Trochę się zrobiło duszno - poprosiłem, patrząc na niego błagalnie, a ten znów się zaśmiał. Zaraz przez ciebie zemdleję, a ty się śmiejesz, idioto!
W końcu raczył podnieść swoje seksowne cztery litery i otworzyć to cholerne okno, a wracając na miejsce obok mnie, chwycił niedomkniętą butelkę wina ze stolika i nalał do pełna nam obu. On chce mnie upić czy co?
- Wypijmy za naszą znajomość - zaproponował, na co od razu przystałem. Zbliżyłem swoją lampkę do jego i delikatnie zetknąłem, upijając potem mały łyk trunku. Tom odłożył swój kieliszek i podszedł do szarego fotela, na którego oparciu leżała jego bluza. Wyjął z jej kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę, od razu odpalając jednego i zaciągając się dymem. Wyciągnął rękę z otwartą paczką w moją stronę, na co skrzywiłem się znacznie i pokiwałem przecząco głową.
- Nie palę, to ohydne - stwierdziłem, na co Tom nic nie powiedział, tylko od razu zgasił swojego papierosa w szklanej popielniczce i poszedł z paczką do kuchni, najpewniej wyrzucając ją do śmietnika. Gdy wrócił, powiedział tylko:
- W takim razie ja też nie palę.
Poczułem się cholernie... miło.

Około dwudziestej drugiej oznajmiłem, że muszę wracać, bo rano miałem przeżyć mój pierwszy dzień w nowej pracy - miałem być bibliotekarzem. Cóż, żadna praca nie hańbi, a nawet wydawało mi się, że tam będzie ciekawie; zawsze uwielbiałem atmosferę bibliotek, błogą ciszę i zapach książek.  Z bólem serca pożegnałem się z nowym sąsiadem, wyrażając nadzieję na kolejne takie spotkanie. Oj, jak bardzo za nim tęskniłem, gdy tylko opuściłem jego mieszkanie...
Cholerny buszmen!

4 komentarze:

  1. Błagam, nie przerywaj tego opowiadania! Jest genialne! Wreszcie jakieś pozytywne! Te myśli i odczucia Billa są, sorry, zajebiste! A Tom… Mmm! Słodki! <3
    Czekam na ciąg dalszy! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, mdleje przed komputerem, jak Bill obok Toma XD hahahha Jejku, te odczucia Billa są tak fantastycznie opisane <3 Cały ten tekst czytałam z bananem na twarzy <3 Chciałabym tak umieć pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest boskie! I chyba pierwsze Twojego autorstwa, które nie jest totalnym smutem. Także jak dla mnie bomba! :D
    Bardzo mi się podoba i liczę, że go nie przerwiesz :D
    Powodzenia w pisaniu i życzę weny^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale oni słodcy. Ciekawie się czy będą tylko te dwie części, czy jeszcze coś. Pamiętam, że kiedyś coś takiego czytałam, nie pamiętam, kiedy ale jak tylko będziesz kontynuować, to bardzo chętnie poczytam. Dobry masz styl, raz wesoło, a raz smutno. To dobre, bo pisarz musi mieć więcej zainteresowań, niż jeden styl. Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń