środa, 29 października 2014

4. Zabić wspomnienia

Wybaczcie za brat rozdziału w zeszłym tygodniu i niepoinformowanie o tym.
Rozdział chaotyczny i krótki, przez te dwa tygodnie starałam się to zmienić, ale widocznie taki już musi być :)
Przyjemnego czytania, liczę na wasze opinie!


Rozdział 4


Poranek był ciężki dla obu bliźniaków. Po obu niestety doskonale było widać, że mają za sobą nieprzespaną noc pełną zmartwień i nieprzyjemnych myśli. Zwłaszcza Bill czuł się wykończony; zaczynał się właśnie jego szósty dzień bez jedzenia i w dodatku miał za sobą kilka nieprzespanych nocy - nie pamiętał nawet, kiedy tak właściwie ostatnio spał. Żołądek bolał go z głodu i czuł się nad wyraz słabo. Wcześniej też jadł niewiele, ale jednak coś - musiał, bo w szpitalu miał nad sobą stały nadzór i za każdym razem niemal siłą wmuszali w niego jedzenie. A teraz czuł się tak, jakby po prostu miał zaraz umrzeć.
Chciałby, żeby tak się stało, jednak musiał zmierzyć się z szarą rzeczywistością, choć był pewien, że dzisiaj nie będzie ona taka szara.
- Cześć, kochanie - szepnął do Toma, kiedy wszedł do kuchni, upewniając się wcześniej, że Simone już wyszła. Wybuchnął donośnym śmiechem, kiedy Tom opluł się herbatą i zaczął kaszleć, wybałuszając na niego oczy w pełnym zdziwieniu.
- C-co?
- W końcu jesteś teraz moim chłopakiem, nie? - Uśmiechnął się kpiąco, puszczając oczko Tomowi, a w nim aż coś się zagotowało. Bill jawnie się z niego nabijał! Tylko dlaczego Tom odbierał to aż tak negatywnie, skoro od początku wiedział, że mieli tylko grać? Prychnął cicho pod nosem, zaciskając zęby.
- Ta... Udawanym - burknął dredziarz, wycierając rozlaną herbatę z dębowego stołu. Usilnie starał się nie patrzeć na brata, cała ta sytuacja cholernie go krępowała i przygnębiała; nieprzyjemny, kpiący wzrok bliźniaka jeszcze tylko bardziej go dobijał. Czarnowłosy podszedł do lodówki i wyjął z niej butelkę wody, od razu wypijając duszkiem połowę. Czuł, jak jego wszystkie wnętrzności się skręcają i miał wrażenie, że zaraz wypluje żołądek. Oparł się o blat i spojrzał wyczekująco na bliźniaka.
- No, właśnie. A teraz ćwiczymy rolę. Jedz to szybciej i chodź, bo się spóźnimy na przedstawienie.
Tom westchnął i zostawił niedokończone śniadanie na stole. Stracił całkowicie ochotę na jedzenie, choć jeszcze chwilę temu był niewyobrażalnie głodny. To chyba ze stresu  - w końcu czekał ich ciężki, w jego mniemaniu, dzień i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. No, i obecność bliźniaka dzisiaj wyjątkowo działała mu na nerwy.

Wyszli z domu razem, chyba pierwszy raz, odkąd tu był. Zawsze wychodzili osobno i Tom musiał wręcz gonić i zmuszać Billa, by towarzyszył mu chociaż w drodze do szkoły, czego efektem był dość spory siniak na jego kolanie. Od dziś jednak wyjątkowo mieli się trzymać razem, a Tom nie wiedział, czy ma się z tego powodu cieszyć, czy raczej płakać.
  Do pierwszej opcji jak na razie było mu dość daleko.
Szli powoli, bo Bill nie miał kompletnie siły, by iść szybciej. Dla Toma wydawało się to być nieco dziwne; jeszcze kiedy mieszkali w Niemczech, jego bliźniak mimo wszystko był pełen energii i Tom zazwyczaj ledwo za nim nadążał, a dziś sam był zmuszony spowolnić swoje tempo, by móc dorównać mu kroku. Czarnowłosego znów zaczynała boleć głowa i co chwilę obraz mu się rozmazywał, zupełnie jakby był pijany - póki co utrzymywał się jednak w pionie. Miał wrażenie, że w każdej chwili grunt może mu się osunąć spod nóg, jednak sądził, że tylko mu się wydaje. Wolał jednak dmuchać na zimne i trzymał się jak najbliżej bliźniaka, tłumacząc sobie, że tylko po to, by mógł go w każdej chwili złapać.
Mniej więcej w połowie drogi Tom poczuł zimny dotyk na swojej dłoni. Kiedy spojrzał w tamtą stronę, zdumiał się poraz kolejny tego dnia. Bill chwycił go za rękę, splatając razem ich palce. Dredziarz spojrzał na brata pytająco, na co on wywrócił tylko oczami, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że po prostu chciał czuć jego bliskość.  Przecież to tylko po to, by ich związek był bardziej wiarygodny! Czy naprawdę musiał mu wszystko tłumaczyć?!

Obaj przez całą drogę się nie odzywali, cały czas rozmyślając. Tom zastanawiał się, dlaczego jego dłoń trzymana przez brata tak bardzo mu drży. Czuł się cholernie niezręcznie i jednocześnie odczuwał jakąś dziwną ulgę, gdy czuł przyjemny dotyk skóry brata na swojej dłoni. Próbował opanować jej nieznośnie drżenie, jednak na nic się to nie zdało, starał się więc to ignorować. Kiedy zbliżali się do wejścia do szkoły, Tom poczuł nieokreślony strach; nie miał pojęcia, przed czym.
- Przedstawienie czas zacząć - orzekł Bill. - Gotowy? - spytał, na co Tom skinął tylko głową, głośno przełykając ślinę. Dlaczego się na to zgodził...?
Weszli do budynku, gdzie wszystkie spojrzenia od razu padły na nich i ich złączone w mocnym uścisku dłonie. Bill kroczył dumnie z podniesioną głową, zgrabnie ignorując nieprzychylne spojrzenia niektórych uczniów. Większość patrzyła na braci z podziwem dla ich odwagi, nieliczni z pogardą.
- Kto wie, że jesteśmy rodzeństwem? - spytał szeptem Tom, tak, by mógł go usłyszeć tylko bliźniak.
- Lisa, Louis i z pewnością cała jego paczka. Dyrektor i nasz wychowawca pewnie też. Przy dyrektorze musimy być ostrożni, reszta pewnie i tak nie uwierzyła.
Tom przytaknął, już więcej się nie odzywając. Weszli do klasy, w której mieli mieć pierwszą lekcję tego dnia. Bill uśmiechnął się triumfalnie, kiedy na samym końcu sali zobaczył Andre, zasłaniającego twarz ręką. Nie dostrzegł Louisa łypiącego na nich zaskoczonym i pełnym irytacji wzrokiem.
Blondyn podniósł wzrok i posłał im obu mordercze spojrzenie, dostrzegając ich złączone dłonie. Bliźniacy usiedli w jednej z ostatnich ławek, w ogóle się do siebie nie odzywając.
Lekcja im obu dłużyła się niesamowicie. Mieli wrażenie, że siedzą w tych niewygodnych ławkach co najmniej kilka godzin, choć tak naprawdę nie minęło nawet dziesięć minut. Czarnowłosy, kompletnie nie mogąc się skupić, przez cały ten czas wpatrywał się uparcie to w zeszyt, to w tablicę, czując na sobie ciągły wzrok Toma.
"Patrzy na ciebie z taką miłością..."
Prychnął pod nosem do swoich myśli. Obejrzał się po klasie, odnajdując wzrokiem Andre. Chłopak notował w zeszycie zdania z tablicy, co jakiś czas zerkając w stronę jego bliźniaka. To, jak bardzo nienawistnym spojrzeniem blondyn mierzył jego brata, tylko bardziej podsyciło jego ciekawość.
Chciał to sprawdzić. Naprawdę chciał to sprawdzić, ale po prostu się bał. Czuł dziwny, irracjonalny lęk; przecież jak można bać się spojrzeć komuś w oczy? To było naprawdę śmieszne i dobijające.
Cieszył się, że w tej chwili siedział, bo zakręciło mu się niebezpiecznie w głowie i chwilę przed oczami miał tylko ciemność. Jęknął cicho, kiedy poczuł przeszywający ból głowy, zupełnie, jakby ktoś wbijał w nią cholernie stępiony gwóźdź. Czuł się beznadziejnie. Zdał sobie sprawę, że jego oczy są dziwnie wilgotne.
- Bill? - Poczuł ciepłą dłoń na ramieniu. Nie zauważył nawet, że zakrywa twarz dłońmi, zaciskając mocno powieki, by niechciane łzy nie wydostały się na zewnątrz. Przetarł oczy, zapewne rozmazując staranny makijaż, ale niespecjalnie się tym przejął.
Nie mogąc się dłużej powstrzymać, westchnął głęboko i spojrzał w oczy bliźniaka, ignorując nauczycielkę produkującą się właśnie na jakiś mało interesujący go temat. Teraz znacznie ważniejsze były jego oczy, jednak to, co w nich zobaczył, sprawiło, że pod jego powiekami znów zaczęły wzbierać się łzy.
Jego wzrok był taki... cholernie czuły, przepełniony pieprzoną troską i... miłością.
Nie. Odwrócił wzrok. Po prostu nie mógł na to patrzeć. Ten widok zwyczajnie go zabijał; Bill nie mógł pozwolić, by ktoś go kochał. On nie mógł być kochany, bo nie mógł już kochać.
A może mu się wydawało? Tak, na pewno tylko sobie to uroił. Tyle lat był nieszczęśliwie zakochany w swoim bracie, że może teraz, gdzieś w jego podświadomości, po cichu liczy, że Tom jednak odwzajemnia jego stare uczucie? Poza tym przecież są braćmi, więc Tom mógł zwyczajnie się o niego martwić. W końcu jego zachowanie nie było normalne i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Próbował to sobie wmówić, ale nie potrafił sobie uwierzyć. Czując, że zaraz najwyraźniej wybuchnie niekontrolowanym płaczem, poderwał się z miejsca.
- Mogę iść do toalety? - spytał szybko nauczycielkę, niemal wybiegając z klasy, gdy kobieta przytaknęła.
Tom patrzył na zamykające się za Billem drzwi jeszcze przez chwilę. Był zdezorientowany; nie wiedział, co znowu odbija jego bratu. Czy przez ten cały rok, kiedy go tu nie było, zachowywał się tak samo? Co on, do cholery, wyprawia?
- Też muszę - powiedział Tom bez zastanowienia, kiedy w końcu się otrząsnął i od razu ruszył z miejsca, nawet nie czekając na zgodę nauczycielki. Chciał jak najszybciej dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Chwilę błądząc, dobiegł w końcu do drzwi szkolnej toalety.
Widok, jaki tam zastał, rozrywał mu serce na pół. Bill niemalże leżał na zimnych łazienkowych kafelkach, zanosząc się przeszywającym płaczem. Patrzył tępo w sufit; jego spojrzenie było przerażająco puste. Na jego policzkach widniały czarne smugi, po których wciąż jeszcze spływały świeże łzy. Stwierdzenie, że Bill wyglądał w tej chwili źle, byłoby cholernym komplementem. Wyglądał żałośnie.
Dopiero teraz Tom zauważył, że jego brat był przeraźliwie blady - jego niemal kredowo-biała skóra w połączeniu z czarnymi włosami, teraz rozsypanymi w nieładzie na jasnych kafelkach sprawiała, że wyglądał jak porcelanowa lalka, tak doskonała w swojej niedoskonałości.
- Wyjdź stąd - szepnął Bill, kiedy wyczuł jego obecność, nie podnosząc nawet na niego wzroku. Nie ruszał się - każdy, nawet najmniejszy ruch nasilał nieznośny, silny ból głowy.
Tom zignorował jego prośbę, czy też słaby rozkaz i podszedł szybko do niego, by pomóc mu wstać. Bill chciał się wyszarpać, ale wychodziło mu to wyjątkowo nieudolnie, więc w końcu przestał się szamotać, pozwalając bratu zwinnie objąć się w pasie i oprzeć o chłodną ścianę. Jeszcze chwilę próbował protestować, mówiąc, by dał mu święty spokój, ale dredziarz złapał go pewnie za nadgarstki, unieruchamiając bliźniaka i zmuszając go tym samym, by się poddał.
- Co się dzieje? - spytał cicho, próbujac spojrzeć Billowi w oczy, jednak ten uparcie trzymał głowę spuszczoną.  Uniósł wolną ręką jego podbródek, zmuszając go, by na niego patrzył. Bill milczał, a jego ciałem raz po raz wstrząsały jeszcze ciche szlochy.
- Nie płacz, proszę - wyszeptał, muskając wargami jego policzek. Zaczął scałowywać wciąż płynące po jego bladej twarzy łzy. Czarnowłosy znieruchomiał i spojrzał na niego zdezorientowany. Tom westchnął głęboko, jakby nad czymś intensywnie się zastanawiał. Przybliżył się bardziej do brata, przyciskając go delikatnie swoim ciałem do ściany i puścił jego nadgarstki, będąc pewnym, że teraz już nie będzie chciał się wyrywać - w końcu stał jak zaczarowany, najwyraźniej oczekując na bieg wydarzeń, jednocześnie się ich obawiając. Tom założył mu niesforny kosmyk czarnych włosów za ucho. Przyjrzał się twarzy Billa; był teraz taki bezbronny... Nie kpił z niego, tylko płakał w jego ramionach. Nie miał na sobie tej cynicznej maski, jego wzrok nie był zimny i przepełniony nienawiścią; był zagubiony, niewinny i zdawać by się mogło, że widział w nim cząstkę starego Billa.
- Jesteś piękny - szepnął. Spojrzał jeszcze raz w jego smutne oczy, zanim przymknął powieki i powoli złączył ich usta w czułym pocałunku. Bill nie protestował; zarzucił swoje ręce na szyję Toma, pragnąc być z nim jeszcze bliżej. Nie rozumiał w tej chwili kompletnie swoich pragnień, jednak to nie było teraz ważne. Ten pocałunek był taki czuły, taki... Zupełnie inny od tych, którymi częstował go Andre. Choć przestraszył go fakt, z jak wielkim uczuciem bliźniak go całował, nie odsunął się. Pozwolił sobie na chwilę zapomnienia w objęciach brata. Na chwilę zapomnienia, za którą oddałby wszystko, co mu pozostało, by trwała wiecznie. Ostatni raz musnęli swoje usta, patrząc sobie w oczy. Oboje byli zaskoczeni tym, co się przed chwilą wstało.
- Wracamy? - spytał Tom, chrząkając zmieszany, gdy z bólem w sercu się od siebie odsunęli. Uśmiechnął się delikatnie do brata i pogładził wnętrzem dłoni jego policzek. Zdziwił  się, kiedy spod jego powiek wypłynęła kolejna łza, jednak nic już na ten temat nie powiedział.
Bill przytaknął i podszedł do zlewu, by zmyć resztki makijażu z twarzy, kiedy usłyszał, ze ktoś wchodzi do łazienki. W lustrze dostrzegł, kim była ta osoba.
- Andre - warknął, mrużąc gniewnie oczy. Czy ten chłopak go prześladuje?! Gdzie by tylko nie był, on zawsze pojawiał się w tym samym miejscu. Spojrzał na blondyna podejrzliwie.
- Kto ci to zrobił? - rzucił zgryźliwie dredziarz, próbując nie wybuchnąć śmiechem, kiedy przyglądał się twarzy chłopaka. Musiał komuś naprawdę zaleźć za skórę, pomyślał. Andre chrząknął nerwowo i spojrzał znacząco na Billa.
- Ty? - zdumiał się, patrząc z niedowierzaniem na brata. Czarnowłosy uśmiechnął się niby niewinnie. Jak bardzo go jeszcze zaskoczy?
- Chodź, Tom - Bill wyminął Andre, nie chcąc dłużej nawet na niego patrzeć i ruszył przed siebie, nieskutecznie ignorując to, że rozmazuje mu się cały obraz. Musieli wracać już na lekcje; nie było ich w końcu prawie dwadzieścia minut,  zaraz zresztą miał zadzwonić dzwonek na przerwę.
Oczami wyobraźni cały czas był w szkolnej łazience. Od nowa przeżywał ten dziwny pocałunek, próbując przypomnieć sobie każde muśnięcie ust brata. I choć pragnął po prostu tam wrócić, pozwolić znów Tomowi przyprzeć się do ściany i poczuć jego smak, tak, by mógł go już trwale zapamiętać, coś w nim krzyczało, gdzieś z oddali, że musi być ostrożny. Fakt, Tom był jego bratem i tak właściwie nigdy świadomie go skrzywdził, ale ostatnie wydarzenia nauczyły go, że nie może ufać nikomu. Nie może pozwolić, by ktoś znów perfidnie wykorzystał jego uczucia, nawet Tom. Zwłaszcza Tom.
Nie mógł dokończyć swoich myśli, bo znów poczuł ten okropny, tępy ból głowy, który wytrącił go całkowicie z równowagi. Wziął kilka głębszych oddechów, bo czuł, jak robi mu się coraz słabiej.
Dredziarz szedł tuż za Billem, gdy nagle zauważył, że bliźniak niebezpiecznie się chwieje. Zmierzył go badawczym spojrzeniem i podszedł do niego, by chwycić go za ramię.
- Bill?
Czarnowłosy odwrócił się i chyba chciał coś powiedzieć, ale w momencie zrobiło mu się ciemno przed oczami i czuł już tylko, jak leci w dól, jednak czyjeś silne ramiona uchroniły go przed upadkiem.
- Bill! - krzyknął wystraszony Tom, trzymając w objęciach nieprzytomnego brata. Obejrzał się za siebie, gdzie stał równie zaskoczony Andre.
- Co tak sterczysz, idioto?! Leć po pomoc! - wrzasnął dredziarz, próbując jednocześnie jakoś ocucić brata. Wziął go delikatnie na ręce i usiadł z nim pod ścianą, układając go na swoich kolanach. Głaskał go po włosach i policzkach, czując wielki strach. Cały się trząsł.
Po dosłownie dwóch minutach pojawił się zdyszany blondyn ze szkolną pielęgniarką u boku. Kobieta sprawdziła Billowi tętno i oddech.
- Oddycha bardzo nierównomiernie, tętno też ma słabe, prawie niewyczuwalne. Dasz radę przenieść go do mojego gabinetu? - zwróciła się do Toma, na co chłopak skinął głową, od razu wstając i biorąc brata na drżące ręce. Kątem oka zauważył, że kobieta w białym fartuchu gdzieś dzwoni, jak się później okazało - na pogotowie.
Jest aż tak źle? - pomyślał. Dlaczego jego brat zemdlał? Może przez nadmiar stresu? Chciał jak najszybciej znaleźć się z Billem na pogotowiu i poznać odpowiedzi na te pytania. Czekali na karetkę dziesięć minut, przyjechała akurat w momencie, w którym zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Tom w międzyczasie skoczył po ich rzeczy do sali, tłumacząc nauczycielce, co się stało. Szybko odnalazł sanitariuszy wynoszących Billa ze szkoły na noszach i wpadł za nimi do karetki.
- Nie możesz z nim jechać - oznajmił jeden z nich, na co Tom prychnął, patrząc na niego z góry.
- To mój brat bliźniak, do cholery! MUSZĘ z nim jechać! - wrzasnął, co wprawiło mężczyzn w czerwonym odzieniu w oniemienie. Ten sam mężczyzna, który go upomniał, posadził go na śmiesznym fotelu i podał mu jakiś lek na uspokojenie, który Tom przyjął z nieukrywaną niechęcią - posłusznie jednak wziął tabletkę, bo wiedział, że inaczej na pewno coś lub kogoś by tam rozniósł.

6 komentarzy:

  1. W końcu organizm Billa się zbuntował. Dobrze, że był przy nim Tom i tak szybko nadeszła pomoc. Co teraz? Pewnie Tom będzie teraz ciągle przy nim, pilnując, żeby jadł jak trzeba. I dobrze. Ten pocałunek był cudowny <3 Więcej takich poproszę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie ten rozdział nie jest chaotyczny, jest świetny <3
    Bill jest tutaj taki kochany, słodki, niewinny i biedny :c Jak dobrze, że ma Toma, który tak bardzo się o niego martwi, że aż daje mu takie smaczne buziaczki *-*
    Już nie mogę się doczekać kontynuacji! weny weny weny i czasu, by kolejny rozdział był jak najszybciej <33
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, to Tom nie zauważył, że Bill od kilku dni nic nie je?! Szkoda, bardzo szkoda mi Młodego. Oczami wyobraźni widzę go tak bladego jak kreda i to nie jest zbyt fajny widok. Mam nadzieję, że wszystko z nim będzie w porządku...

    OdpowiedzUsuń
  4. To było więcej niż pewne, że w końcu zemdleje, szczęście w nieiszczeniu to, to, że Tom się o wszystkim dowie, a jak już się dowie to czuję, że Bill będzie miał ciążki żywot. Współczuję Tomowi, kompletnie nie ogarnia sytuacji, rok rozłąki wydaje się więcej zniszczył między nimi niż, to wyglądało na pierwszy rzut oka.
    Nie wiem czemu uważasz, że odcinek Ci nie wyszedł, ja uważam, że jest świetny, wiele wnosi do opowiadania i dużo się w nim dzieje.
    Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek, nie każ nam znowu tyle czekać.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojj .. czemu nikt nie widzi, że Bill się głodzi.
    Niech Tom mu pomoże.
    Ahh ... obydwoje sie kochają, Tom przez ten rok zrozumiał, że to Bill jest jego miłością, a Bill .. Bill kocha brata, ale nie chce dopuścić do siebie tej myśli i w tej toalecie, to że się nie odsunął od Toma było wynikiem tego, że tak naprawdę chciał tego pocałunku, a to że był słaby to swoją drogą.
    Mam nadzieję, że ten układ przyniesie wiele dobrego w życie bliźniaków !

    Piękneee :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten pocałunek był piękny. Aż ścisnął mi się żołądek. Niesamowite. Magiczne. Czułe jak cholera... Po prostu piękne. Ale Andre znów musiał się tam pojawić. No nienawidzę go. Boże, niech Tom zrobi z nim porządek, w końcu jest taki silny...
    I to omdlenie. Nie podoba mi się to. Ale to dobrze, że Tom z nim pojechał. Co w sumie innego mógł zrobić, skoro widać, jak cholernie go kocha?

    OdpowiedzUsuń